Regulamin bloga:

1. Notki zamieszczane będą co tydzień, jeżeli leniwa strona Harushi nie będzie się odzywać.
2. Wszelkie komentarze zawierające wulgaryzmy i spam, będą usuwane.
3. Krytyka, owszem, ale tylko konstruktywna.
4. Jak większość osób piszące f-f o SK, kieruję się anime, ale nie mordujcie, jeżeli wmiesza się co nieco z mangi.
I na końcu, życzę miłej lektury. ;)

sobota, 10 września 2011

Prolog

 Ostatnie cięcie zmieniło wszystko. Path Village zniknęło. Gwiezdne Sanktuarium zostało skalane krwią i utraciło swoją harmonię, a Król Duchów potrzebował czasu na zregenerowanie swoich sił.
Yoh stał na pustyni i patrzył na swoje dłonie. Czemu widział na nich krew?
 "Zabiłeś go, zamordowałeś swojego brata" cichy głosik szeptał w umyśle szatyna, podsycając u niego nowe uczucie – poczucie winy. Jego sumienie nie mogło zrozumieć, czemu to ten wyluzowany nastolatek, wierzący we wszelkie dobro, ma na rękach krew swojego brata bliźniaka.
 - Zabiłem go... - wyszeptał zszokowany chłopak, po czym świat stracił kontury a on bezwiednie osunął się na ziemię.
 - Yoh! - krzyknęła przerażona Anna. Dzisiejsze doświadczenia nie nasuwały jej optymistycznych myśli.
Obok blondynki zmaterializował się Amidamaru, a chwilę później przybiegła cała grupa przyjaciół.
 - Co z nim? - zapytała zaniepokojona Itako gdy Faust ukląkł na jedno kolano i ze spokojem badał Asakurę.      Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność a niepewność o los Yoh nasilała się. Przecież pokonali Hao!  Teraz powinno już być tylko lepiej.
 - Nadmiar Furyoku - oświadczył nekromanta. Przyjaciele szatyna poczuli jak z ich serc spada ciężar, przecież mogłoby być o wiele gorzej...
 Całemu zajściu przyglądała się pewna czarnowłosa dziewczyna w beżowej pelerynie.
 - Jak myślisz, gdzie jest teraz Hao? - spytał się jej duch stróż.
 - Nie wiem, Nara - odpowiedziała jej szatynka - ale myślę, że braciszek nadal żyje. Tylko jest znacznie osłabiony i będzie czekał na odpowiedni moment.
 Hao Asakura został pokonany po raz trzeci ale czy na pewno po ostatni?

Brak komentarzy: