Regulamin bloga:

1. Notki zamieszczane będą co tydzień, jeżeli leniwa strona Harushi nie będzie się odzywać.
2. Wszelkie komentarze zawierające wulgaryzmy i spam, będą usuwane.
3. Krytyka, owszem, ale tylko konstruktywna.
4. Jak większość osób piszące f-f o SK, kieruję się anime, ale nie mordujcie, jeżeli wmiesza się co nieco z mangi.
I na końcu, życzę miłej lektury. ;)

sobota, 10 września 2011

1. Nowy członek rodziny.

-Nadal się nie obudził? - to pytanie padało parę razy dziennie w pewnej posiadłości należącej do Asakurów. Bowiem minął już tydzień od pojedynku w Sanktuarium a tuż po zniknięciu Path Village Yoh zapadł w głęboki sen. I do tej pory się nie obudził. Na razie wszyscy przyjaciele Asakury przebywali razem z nim w Izumo. Szatyn miał świetną opiekę medyczną zapewnioną przez seniorkę rodu – Kino, oraz Fausta. Najbardziej śpiączkę Yoh przeżywała jego matka. Może i nie miał z Keiko najlepszych stosunków w dzieciństwie, ale matka to matka. Dziewięć miesięcy ciąży wystarczyło by kobieta kochała go bardziej niż cokolwiek innego. Od zawsze się o niego martwiła. Rodzicielkę bliźniaków na prawie żaden sposób nie można było odciągnąć od nieprzytomnego szatyna. Często nie sypiała bądź mała koszmary nocne, dlatego można było podziwiać pod jej oczami ciemne półkola. Taką samą troską odznaczyła się Anna. Surowa blondynka nie chciała żeby to było widać, ale podkrążone oczy i przebarwione na delikatną czerwień białka zdradzały wszystko. Jej także okropnie brakowało Yoh i jego niemającego granic optymizmu. Tak, optymizm był jej bardzo potrzebny ale gdzie go znaleźć? Nawet słowa otuchy od Manty nie uspokajały Itako. Dziewczyna nie spała w nocy a w jej oczach brakowało dawnego blasku. Jej wredota oraz dbanie by szamani trzymali dobrą formę poprzez surowe treningi znikły. Teraz dużo rozmawiała z Keiko, jak nigdy dotąd. Rozmowy o Yoh przywracały im odrobinę ciepła do ich serc. Skromna Tamao również przeżywała śpiączkę Asakury. Wydawała się milcząca bardziej, niż dotychczas. Nawet Choco coraz rzadziej opowiadał swoje 'prześmieszne' dowcipy. Ren i Horo przestali się kłócić, a Ryu o wiele więcej czasu spędzał w kuchni. Nie trudno sobie wyobrazić jak przytłaczająca atmosfera musiała tam panować.
- Mam nadzieję że się w końcu obudzi - westchnęła blondynka nie pierwszy. Wpatrywała się w parę, która unosiła się znad szklanki ciepłej herbaty, którą zaparzyła jej wizjonerka. Wtem u drzwi wejściowych rozległo się pukanie.  
- Kogo tu niesie - mruknęła Itako nie odrywając swojego wzroku od naparu - Horo, otwórz drzwi – powiedziała, gdy pozostawiła herbatę na stole i ruszyła w kierunku pokoju jej narzeczonego, do szamana z północy, który w tym momencie był zajęty niezwykle wciągającym zajęciem jakim jest wylegiwanie się na kanapie. Krzyku Anny nie słyszeli już od tygodnia jednak jej słowa wypowiedziane chociażby szeptem z lekka chrypką ciągle miały w sobie to coś, co nakazywało przerwanie dotychczasowej czynności, by wykonać jej „prośbę”.
- Już lecę, Anno! - niebiesko-włosy zerwał się z kanapy i sprintem pobiegł otworzyć drzwi. Ku jego zdziwieniu w drzwiach ujrzał niezwykłej urody Indiankę.
- Kim jesteś? - zapytała władczym tonem dziewczyna. Niewątpliwie była to szamanka, bo jej duch stróż pojawił się obok niej. Jest śliczna... przemknęło przez myśli Horo. Tajemnicza brunetka była najpiękniejszą dziewczyną, którą dotąd spotkał. Jej rozczochrane czarne włosy do połowy łydki powiewały na silnym wrześniowym wietrze, a czarne oczy spoglądały zza gęstej kurtyny rzęs. Policzki były zarumienione od przejmującego zimna nietypowego w dziewiątym miesiącu roku.
- Jjj-ja? - wydukał ośmielony szaman. Horo, uspokój się, to tylko dziewczyna! Krzyczał w swoich myślach.
- Nie, Święty Mikołaj - zakpiła przybyszka - dowiem się wreszcie jak się nazywasz?
- To raczej ja powinienem się o to spytać – jego trzeźwość umysłu wróciła, gdy usłyszał kpinę w jej głosie.
- Nie sądzę - oburknęła zniecierpliwiona - mogę wejść? Zimno mi - chłopak wpuścił dziewczynę i zaprowadził do Anny. Zapukał do drzwi za którymi powinna się znajdować i zaczął mówić głośno, by usłyszała go. Powinna wiedzieć co z nią zrobić.
- Anno.... Mamy niespodziewanego gościa - blondynka wstała od łózka Yoh i wyszła z pokoju.  
- Nikita? - wyszeptała.
- Anna? - druga dziewczyna zareagowała podobnie. Chwilę potem obie rzuciły się sobie w ramiona, a biedny Horo stał ogłupiały z rozdziawioną buzią.
- To wy się znacie?! - dziewczęta nie zwracały na niego uwagi, tylko cieszyły się własnym szczęściem. Dla Anny to było jak ciepły promień słońca w zimę. Zyskujesz wtedy nadzieję na lepszą przyszłość. Tymczasem w kuchni Ren popijał sobie spokojnie mleczko a Ryu myślał nad nowym przepisem. Z tych rozmyślań wyrwał ich krzyk przyjaciela. Popatrzyli na siebie znacząco i udali się za owym głosem. Gdy weszli na korytarz, ich oczom ukazał się niecodzienny widok. Anna w euforii?  
- Pani Anno? Czy dowiemy się co tu zaszło? - wymamrotał Ryu patrząc na obie dziewczyny.
- Bo Niebieska Czapa chyba niezbyt się kwapi do wyjaśnień - dokończył Ren. Anna wraz z Nikitą znieruchomiały, po czym szybko się rozdzieliły.
- Kogo nazywasz Niebieska Czapą, Krótkomajtku?! - zirytował się Horo.
- Jak mnie nazwałeś? - odkrzyknął Renny. Czyli po staremu. Jednak Anna postanowiła przerwać im tę jakże uroczą kłótnię.
- DOŚC! - wrzasnęła. Poskutkowało. Wszyscy jak na komendę zamilkli, może też z powodu powrotu potężnego głosu Itako? Jednak było w nim słychać lekką domieszkę chrypki.
- Anno-chan, mogę im to wyjaśnić? - zapytała Indianka. Nie czekając na odpowiedź zaczęła opowiadać - Anna i ja razem się wychowywałyśmy w Aomori.
- Jesteś medium? - zainteresował się Ryu - przecież jesteś szamanką, prawda? A bycie i tym, i tym jest niemożliwe.
- Jak widać, nie jest. Mam ducha stróża, jestem szamanką, ale posiadam również zdolności Itako. Nara - zwróciła się do ducha - ujawnij się - oczom szamańskiej gromadki ukazała się drobna kobieta w stroju samuraja i z kataną w ręku.
- Witajcie - przemówiła swoim niezwykle dźwięcznym głosem.
- To jest mój duch stróż, Nara. Dorastała razem z Amidamaru i Mosuke. Niestety, ówczesny cesarz nie zechciał jej na swym dworze i musieli się rozdzielić - wyjaśniła. - Jeszcze jakieś pytania? - wszystkim oprócz Anny opadła szczęka. Blondynka dobrze wiedziała jaką mocą dysponowała jej przyjaciółka. W szkole Mediów kierowanej przez Kino była najlepsza uczennicą. Surowa babka Yoh nie wiadomo dlaczego dawała jej czasem upust, była milsza niż dla wszystkich uczniów. Wszyscy jej tego zazdrościli, Kyoyama również. Tylko starała się tego nie okazywać . Nie chciała stracić przyjaciółki. W końcu gdy Kino postanowiła zrobić Nikicie wolne, Anna nie wytrzymała. Wykrzyczała szatynce w twarz, co myśli o niej i wszystkich upustach. Nikita z grobową miną zaczęła się pakować. Gdy wyjechała, Kino wyjaśniła Annie powód, dla którego traktowała szatynkę inaczej. Nikita nie szkoliła się tylko na medium. Trenowała również szamaństwo, jako jedyna z całej szkoły. Treningi ją wykańczały psychicznie oraz fizycznie i surowa babka Yoh to rozumiała. W pewnym momencie pojawiła się nowa umiejętność, z którą czarnowłosa szamanka nie dawała sobie rady - reishi. Kino dała jej parę dni odpoczynku - Nikita wyjechała z Aomori . Usprawiedliwiła się tym, że z reishi musi się zwalczyć sama. Po tej rozmowie Anna zamknęła się w sobie. Z nikim nie rozmawiała. Miała wyrzuty sumienia, jak potraktowała przyjaciółkę. Ona była zawsze taka zmęczona... Po miesiącu blondynka również miała ataki reishi. I wtedy pojawił się Yoh - jej Yoh. Reszta potoczyła się szybko, Anna uratowała go od duchów i wymusiła na nim obietnicę. Zgodził się wyjątkowo szybko. Ale teraz... Leżał tuż za drzwiami a ona tak długo nie widziała jego uśmiechu... Tęskniła za nim. I to bardzo. Z rozmyślań wyrwał ją głos Indianki.
- Anno, możemy porozmawiać? - zapytała się blondynki.
- Jasne – uśmiech przemknął przez twarz Itako, ale to już nie był ten sam gdy zobaczyła przyjaciółkę po raz pierwszy. Znowu czuła ciężar tęsknoty obarczający jej serce.

Brak komentarzy: